Producent:
Sovereign Brands LLC
Pochodzenie:
Barbados
Regulacje:
brak
Styl:
flavored
Klasyfikacja:
spirit drink
Cena:
30 €
Surowiec:
melasa
Destylacja:
two continuous stills
Starzenie:
NAS
Dodatek cukru:
51 g/L
Domieszki:
tak
Alc/vol:
40%
W produkcie spożywczym nie spodziewałem się - najwyraźniej - tak mdląco przytłaczających himalajów słodyczy. Z tej właśnie przyczyny dzisiejszy odcinek stawiam na głowie i zaczynam od degustacyjnej notki.
W zapachu maślany krem karmelowy, po czym - wcale nieśpiesznie - pianka marshmallow w gruszkowym, przesłodzonym kompocie. W smaku - nade wszystko - płynny, karmelizowany cukier, a dalej marcepan aromatyzowany bananami i biała czekolada. W finiszu skondensowane mleko.
Wybaczcie, lecz nie potrzeba wiedzy eksperckiej, aby w powyższej kompozycji domniemać tony domieszek. Tymczasem tupet wsparty bodaj sponsoringiem zdają się brandowi torować drogę na szczyt. Co ciekawe, Bumbu Original nie jest nawet imitacją, która to z samej definicji dążyłaby przecież do odwzorowania bukietu rumowego, a najzwyczajniej w świecie - napojem spirytusowym. I w zasadzie można by się rozejść, tyle że entuzjaści plastikowego splendoru nijak nie mogą się z owym faktem pogodzić, co widoczne jest w każdej sekcji komentarzy czy pod jakąkolwiek recenzją.
Technikalia? Surowiec z Karaibów i Ameryki Południowej, destylacja kolumnowa, no age statement. Producent wprawdzie nie wspomina, natomiast niezależne testy wykazują zawartość cukru rzędu 50 gram na litr (Systembolaget, Alko). To może jeszcze cytat z oficjalnej strony, pogrubienie moje:
"Bumbu is made at a historic Barbadian distillery founded in 1893 and continuously operated for more than 120 years. Our rum is distilled using two continuous stills. The yeast used during fermentation is a distillery secret that dates back as far as 1840, when some of our original iron pot stills were cast. We’ve also got a lovely white-sand beach a few steps out the back door."
Eh, zarzućcie mi małostkowość, ale czyż te parę zdań nie sugeruje jakoby Bumbu miał własną destylarnię i bogatą historię? Tymczasem firma Sovereign Brands powstał w 1999, a marka Bumbu debiutowała w 2016. Owszem rumowa baza trunku pochodzi z barbadoskiego WIRD, tyle że wspomniana destylarnia jako producent kontraktowy obsługuje ze dwadzieścia innych podmiotów; co samo w sobie nie jest zarzutem, za to należycie kotwiczy suponowaną unikalność.
À propos, kreator brandu Brett Berish trafnie czyta rynek: “You can’t get someone to try your brand unless it looks good. And you can’t get them to come back if it doesn’t taste good”, co więcej - rozpracował i klientelę: “Our focus is to develop a product with our partners that we think can capture an audience in search for something special, unique, or different”.
Efekt mamy jednak taki, że najbardziej rozpoznawalny i najlepiej sprzedający się produkt brandu jest do tego stopnia “special, unique, or different”, że w ogóle rumem nie jest. O czym być może nie wspomniałby pies z kulawą nogą, gdyby tylko Bumbu Original nie był tak zwodniczo promowany.
I rzeczywiście, dwa lata temu złożono pozew zbiorowy, którego dwa soczyste punkty pozwolę sobie tutaj przytoczyć.
Po pierwsze, zgodnie z amerykańskimi przepisami federalnymi dotyczącymi napojów alkoholowych, Bumbu Original nie może zostać zaklasyfikowany jako rum z uwagi na nadmierną zawartość cukru oraz dodatki smakowe, które przekraczają dopuszczalne normy [27 C.F.R. § 5.155].
Po drugie, określenie produktu mianem ‘likieru rumowego’ byłoby równie nieprecyzyjne, ponieważ znaczna ilość dodanych aromatów wanilii i banana oraz substancji słodzących sprawia, że rum przestaje być dominującym elementem charakterystyki produktu [CFR 5.150(a)].
Mimo to, najbardziej eksponowane miejsce butelki zdobi efektowne tłoczenie “Bumbu Rum Co.” oraz dopisek “rum with natural flavors”, podczas gdy właściwa, rzeczywista kategoria - “napój spirytusowy” została dyskretnie umieszczona na etykiecie tylnej.
Na deser pretensje.
Odnoszę wrażenie, że jedynym i ostatecznym argumentem afirmantów Bumbu jest wolność wyboru, pojmowana jako swoboda decyzji konsumenckiej; owo niekwestionowane prawo do bycia sobą i wyrażania indywidualności. Rewersem każdego wyboru jest jednak akt konstytuowania rzeczywistości; forma subtelnego, lecz realnego wpływu na świat. I nawet jeśli powyższe, w kontekście napoju spirytusowego czy rumu, brzmi bezdennie głupio, to nadal ma zastosowanie wobec każdej manifestacji świata materialnego.
Do brzegu - cały ten wywód nie jest wymierzony w ograniczanie komukolwiek autonomii wyboru, lecz wyraża niezgodę na utrwalanie iluzji. Pobrzmiewam moralizatorsko? Być może; dociekliwych odsyłam do zagadnienia nieświadomej niekompetencji. Wreszcie nadeszła pora na instrukcję dla opornych: lubisz Bumbu - nic mi do tego; ale zapytany jaki rum lubisz - nie odpowiadaj Bumbu (The Original) 🙄.
